Wczoraj byliśmy sami, mama na zebraniu. Karmię Alę która spokojnie gryzie kotlecik ponieważ widzę pewne spowolnienie które wróży koniec posiłku więc pozwoliłem sobie na zjedzenie kawałka. Reakcja była szybka, Ala podniosła na mnie wzrok i mówi
"To kotlecik Ali! Wypluj!"
Po południu poszliśmy na "muzykę". Po raz kolejny powinszowałem w duchu pani odporności na zachowanie dzieci i rodziców radośnie przyklaskujących aspołecznym zachowaniom podopiecznych.
Np. Jedno dziecko zabiera coś drugiemu, reakcja mamy agresora: "Ach, on to sobie poradzi"
Brak refleksji nad tym czy sama chciała by ktoś zabrał jej coś na siłę. No ale to przecież dziecko i się uczy...
Mdło mi od patrzenia na "typowych" współczesnych rodziców. Wyścig szczurów w wychowaniu dzieci i nieciekawy efekt końcowy - dzieci-narcyzi egoistyczni nie nadający się do pracy.
Ciekawe co pomyślę czytając to po latach? :D